(Mk 2, 23-28)
Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego
zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze mówili do Niego: "Patrz,
czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?" On im odpowiedział:
"Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w
potrzebie i poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za
Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom
jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom". I dodał: "To szabat został
ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy
jest Panem także szabatu".
Mili Moi…
Czas jest zaiste szalony i
kumulacja zdarzeń mocno daje mi się we znaki… Pobudka 3.30 to w tym tygodniu
norma… Najlepiej walczy mi się o poranku – czytaj – najwięcej jestem w stanie
zrobić na płaszczyźnie intelektualnej. A zatem wszelka twórczość to poranki.
Rzecz jasna nie brakuje
prac popołudniowych. Wczoraj dzień skupienia dla sióstr dominikanek, dziś
katecheza o mocy Słowa dla jednej ze wspólnot przy dominikanach, jutro modlitwa
o uzdrowienie i kolejna katecheza w ramach rekolekcji ewangelizacyjnych u
sióstr franciszkanek. A od soboty… Kolejne rekolekcje dla sióstr. Tym razem w
Olsztynie koło Częstochowy.
W minioną niedziele
głosiłem kazania o świętym Maksymilianie w poznańskiej katedrze. A zakończyło się
to… a jakże… przyjęciem zaproszenia na rekolekcje w przyszłorocznym Wielkim Poście. Uśmiecham się, bo wszystko czego się
dotknę… zamienia się w rekolekcje. Trochę jak król Midas, który czego się nie
dotknął, zamieniało się w złoto. I choć chciwości Midasa w sobie nie odnajduje,
to jednak kres króla (przypomnę, że skończył z oślimi uszami) jest solidną
przestrogą.
To w ogóle szerszy temat pokory
i świadomości powołaniowej. Obserwacje codzienne pokazują, że „duszpasterskie
gwiazdy” kończą raczej kiepsko. Modlę się każdego dnia, żebym nigdy nie
uwierzył w swoją „szczęśliwą gwiazdę”, ale miał zawsze Pana przed oczami. To On
posyła i wyposaża. Ze mnie jest tylko chęć, aby Mu posłużyć…
Przy tym – łagodność i
miłosierdzie… Dziś Pan pokazuje w Ewangelii wzór, który dla faryzeuszy jest
trudno osiągalny, ba – wcale nie jawi się jako atrakcyjny. Prawo jest po to,
żeby go przestrzegać. Ono jest pierwsze, potem jest człowiek. Jezus natomiast
odwraca kolejność. Widzę, że i dla mnie to spore wyzwanie, choć stoją za tym
zgoła inne powody niż faryzejskie. Pośpiech… Kiedy wszystko dzieje się szybko,
kiedy rozmowa może potrwać zaledwie kilka minut, kiedy interakcja następuje w
kontekście trudnych tematów, wówczas naprawdę łatwo o niewrażliwość. W jednej
chwili ktoś może poczuć się zlekceważony, a jednym słowem można nałożyć komuś
na ramiona balast, który w tej chwili jest dla niego całkowicie nie do
uniesienia. Dziś zobaczyłem, że to naprawdę spore wyzwanie – wsłuchiwać się w Ducha
i w Jego natchnieniach odkrywać wezwanie
do wrażliwości na człowieka..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz