Photo by Joshua Davis on Unsplash
(Mt 11,28-30)
Jezus przemówił tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i
obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i
uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie
dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.
Mili Moi…
Przeżyłem rekolekcje dla
studentów we Wrocławiu. Trudno to może nawet nazywać rekolekcjami, bo to chyba
raczej dzień skupienia. Jedno popołudnie, ale niesłychanie intensywne.
Uczestników garstka, co jest dla mnie osobiście całkiem dobre – taki element
formacji osobistej – hale sportowe i mikrokapliczki. Słowo, które ma być
głoszone z takim samym zaangażowaniem do tłumów, jak i do kilku chętnych
słuchaczy. Oczywiście Pan jak zawsze dał mi mały prezent i pozwolił towarzyszyć
jednemu człowiekowi w jego pięknym powrocie do Boga w spowiedzi. Tego dnia,
wierzę w to, było wielkie święto w niebie.
Od poniedziałku zaś,
wieczorami, głoszę w naszym, poznańskim kościele dla postakademickiej grupy
spotykającej się u nas. Ale rzecz jasna rekolekcyjne spotkania mają charakter otwarty
i każdy może w nich wziąć udział. Uczestników maleńko – tegoroczny Adwent zatem
czasem małych form.
Czuje się raczej kiepsko.
Chadzam po lekarzach. We wtorek rezonans głowy – trochę się obawiam, bo może
się okazać, że mózg jest tak mały, że obija się wewnątrz czaszki niczym
piłeczka, i stąd te bóle głowy. Co jednak będzie jeśli badanie w ogóle nie
stwierdzi jego obecności? A zupełnie poważnie – biorę również pod uwagę taką
opcje, że po prostu to ogromne napięcie związane z powrotem do Polski i kolejną
dużą zmianą środowiskową ustępuje, a fizyczność daje znać, że je
zarejestrowała. W każdym razie, zobaczymy…
Jutro jeszcze wycieczka do
Niepokalanowa i dwa dni nagrań naszych audycji, które wraz z Maciejem,
przyjacielem werbistą, mamy zamiar w naszym Radio Niepokalanów zarejestrować.
Oczywiście o szczegółach emisji będę informował na bieżąco. A potem już chyba
będzie czas na świętowanie… Na odpoczynek…
Trudno mi powiedzieć,
żebym był przepracowany. Raczej emocjonalnie zmęczony uczeniem się „nowego
życia”. Ale zmęczonych przed świętami pewnie nigdzie nie brakuje. Dziś,
właściwie w połowie Adwentu, Jezus mówi – przyjdźcie, odpocznijcie, ja was
pokrzepię, znajdziecie ukojenie… Boże! Czy można usłyszeć piękniejszą zachętę?
Ale czy ona spowoduje, że dziś wieczór kościoły będą pękać w szwach? Czy
udręczeni codziennością rzeczywiście usłyszą, uwierzą, przejmą się słowami
Miłości? Chciałbym wierzyć, że tak. Chciałbym widzieć tych głęboko oddychających,
rozluźnionych, uśmiechniętych ludzi, którzy doświadczają cudu odpoczynku w ich najgłębszej warstwie człowieczeństwa – na poziomie ducha… Cudu? Tak, bo to chyba dziś kategoria,
do której można to zjawisko przypisać… A szkoda. Wszak ten „cud” codziennie
jest na wyciągnięcie ręki…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz