poniedziałek, 29 kwietnia 2024

maj nadchodzi...


(Mt 11, 25-30)
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie".

 

Mili Moi…
Jeden z moich ulubionych fragmentów biblijnych, wyraz moich najgłębszych tęsknot – odpoczywać w Panu. I nawet nie chodzi o permanentne zmęczenie, które, jak powiedział mi ostatnio lekarz, będzie już chyba stałym elementem naszego życiowego krajobrazu, ale chodzi raczej o to, gdzie, w jakich okolicznościach i w czym ja tego swojego odpoczynku szukam. Chyba wciąż trudno mi uwierzyć, że najskuteczniej i najowocniej odpoczywać w Panu. Nadal wydaje mi się, że mój przegrzany intelekt potrzebuje schłodzenia w świecie zabawnych filmików o śmiesznych zwierzątkach, czy wzruszających scen powrotów żołnierzy do domów, po długim czasie ich nieobecności. A to książka. A to spacer. A to patrzenie w sufit. I ile bym tam jeszcze sposobów na odpoczynek nie wymyślił, wszystkie one kończą się jakimś rozczarowaniem. Bo nie przynoszą chyba odpocznienia duszy. A zmęczona dusza, to naprawdę coś, czym trzeba się zająć. No więc za chwilę zamierzam udać się na adorację, bo chyba lepszego miejsca na odpoczynek nie znajdę…

Wróciłem w sobotę w Leżajska. Bardzo ciekawe wydarzenie z siostrami Boromeuszkami. Nie do końca rekolekcje, ale raczej dni formacji, które poza nauczaniem obejmowały jeszcze odwiedzanie dobrych, ciekawych miejsce i zwyczajne bycie ze sobą. Zjechały się siostry z różnych wspólnot, nie współpracujące ze sobą na co dzień. Niewątpliwie największe wrażenie zrobiła na mnie wizyta w Markowej. To wciąż bardzo proste i ubożuchne miejsce. Bez cienia zadęcia i pielgrzymkowego szumu. A jednak czuć tam coś wzniosłego, nadprzyrodzonego… Udało mi się być tam nieco przed wszystkimi. Cichy kościół i okazja do samotnej modlitwy. Piękne chwile…

Od wczoraj natomiast głoszę rekolekcje w naszej, gdyńskiej świątyni. Dorocznym zwyczajem już, są to nasze rekolekcje sanktuaryjne. W tym roku pod hasłem „Maryja – mistyczna droga człowieka prostego”. U góry macie pierwszą naukę, reszty szukajcie na Franciszkanie TV. Nagrywane są na bieżąco.

Kończymy w środę, a w czwartek ruszam do Chęcin, w piątek nauczanie maryjne w Kielcach, a w niedzielę w Łukowej. Oby Pan dodał sił…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz