Oczywiście nieco przejaskrawiam. Ale to „zaprogramowanie” na swoje sprawy, bywa, że zamyka oczy na cokolwiek innego, na sprawy tego drugiego. Aż nadchodzi „potop”. To nie musi być kataklizm niszczący wszystko. Wystarczy coś, co podmyje fundamenty życia, co zaburzy cykle codzienności, co wybije z rytmu znanych, choć często nienawidzonych schematów. Trochę jak ze śniegiem w USA. Kierowcami Amerykanie są raczej słabymi, opon na zimę się nie wymienia. Kiedy więc zaczyna padać śnieg, zatrzymują się (cudownie jeśli na poboczu autostrady, bo widziałem i takich, którzy stali po prostu na pasie) – trzeba przeczekać, nie można jechać. Polakowi w takiej sytuacji „drżą nerki”, a usta same układają się do litanii „błogosławieństw”.
Ale nic śmiesznego, kiedy dotyczy to ważnych spraw w życiu. Dusza nieśmiertelna kołacze się w ciele, woła o należne jej zainteresowanie i… nic. Bo praca, Bo życie. Bo sprzedawanie. Bo kupowanie. Bo ożenek. Bo… Nasza niefrasobliwość domaga się wprost korekty ze strony Boga, żebyśmy nie zginęli na wieki. Perswazja nie działa. Język cierpienia? Bywa lepiej rozumiany… Ale już także nie przez wszystkich… Staje się językiem coraz bardziej „obcym”.
A ja głoszę trzydniowe rekolekcje Maryjne w Gdańsku, w naszym, franciszkańskim kościele, a w zasadzie w kaplicy świętej Anny, w której „króluje” obraz Matki Ostrobramskiej. To taki „mój dom”. Za czasów mojej młodości tu mieściło się nasze duszpasterstwo powołaniowe, tu przyjeżdżaliśmy na rekolekcje, przed „tą Matką” spędzaliśmy czas naszego dojrzewania. Dopiero dziś chyba potrafię to docenić i z radością do tych chwil, ale i do tego miejsca wracam…
Korzystam z uroków wielkiego miasta, nieco spaceruję, ale również dopinam
wykłady dla studentów mariologii w Niepokalanowie. W przyszłym tygodniu
pozostałe osiem godzin o „Maryi w przepowiadaniu homilijnym” mam im nauką wypełnić,
więc pracuję…
A wczoraj zadzwoniły Siostry Imienia Jezus i zamówiły… pięć serii
rekolekcji dla nich w 2027 roku. Zapisałem i podziękowałem Matce Bożej, że
wciąż ktoś chce słuchać o Jej Synu, a ja jestem tym, który może głosić…

Matka Boza Milosiedzia w kaplicy sw.Anny ..ok.30 lat temu otrzymałam z Jej rąk łaskę-uzdrowienie ..pocdczas rekolekcji Rycersrwa Niepokalanej...
OdpowiedzUsuńMaryja jest najdoskonalszą orędowniczką...
Zaufac ,zawierzyć ,dac się prowadzić..
🙏