czwartek, 4 grudnia 2025

dom...


(Mt 7,21.24-27)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”.

 

Mili Moi…
Dziś myślę jakie obszary mojego życia są wciąż zamknięte przed Słowem Bożym. Oczywiście chciałbym, żeby wszystko, co we mnie, było nim oświetlone. Ale dobrze wiem, że tak nie jest. Jak wielu z Was, tak i ja mam swoje tematy, w których „dyskutuję” z Panem, odkładam nawrócenie, albo po prostu użalam się nad sobą. A czasu coraz mniej… Umyka wciąż jakby szybciej.

Ten obraz budowy ma dla mnie znaczenie o tyle, że często wracam do domu. Dziękuję dziś Bogu, że go mam. Że jest w nim ciepło, mam fotel i lampę, że w nim odpoczywam. Wczoraj zaś, jadąc rekolekcji w Złotnikach, długo dziękowałem za wolność, swobodę przemieszczania się. Stało się bowiem tak, że nieopatrznie wszedłem kilka dni temu do księgarni. Wiem, że nie wolno mi tego robić😊 Ale trzy nowe książki z niej wyniosłem. I jedną już prawie przeczytałem. Wspomnienie z Nieludzkiej Ziemi, ze stepów Kazachstanu, na które przymusowo, przez Sowietów, został zesłany autor wraz ze swoją rodziną. Z wielkim wyczuciem napisane wspomnienie, z pewną zadumą nad dobrocią i życzliwą gościnnością prostych Kazachów, równie udręczonych przez ów zbrodniczy system, co książkowi bohaterowie. Czytanie z zapartym tchem.

Ale właśnie dlatego sporo myśli o tym, co jest dziś, o tak niezwykłych możliwościach. Dziś przy kawie zachwycaliśmy się krajobrazami z Bułgarii, zarejestrowanymi na jakimś przyrodniczym filmie. A przecież pamiętam czasy, kiedy gwoździem programu telewizji była transmisja obrad sejmu… Matko, jak wiele i jak szybko się zmieniło…

Rekolekcje w Złotnikach bardzo udane. Sądzę, że łowiliśmy jakieś „grube ryby”, bo przeciwności, drobne choć dotkliwe, pojawiły się szybko. W poniedziałek zniknęła ciepła woda – w nowoczesnej, nowo wybudowanej plebanii. We wtorek trzasnęło ogrzewanie w jednym z kościołów. Uśmiechałem się do siebie, bo choć miało to charakter pewnej uciążliwości, to jednak cóż to znaczy, kiedy człek pomyśli, że kolejnych sto osób zawierzyło swoje życie Maryi.

Dziś zaś 6827 dzień mojego kapłaństwa i dokładnie 21 lat od złożenia ślubów wieczystych w Zakonie Braci Mniejszych Konwentualnych. Dwadzieścia jeden lat temu powiedziałem Bogu tak na zawsze, na wieki… To ma swój ciężar. I modlę się, żebym nigdy nie cofnął danego Mu słowa. Ludzka głupota bowiem jest groźna dla każdego, kto mieni się człowiekiem. Oby Pan nas zachował…

1 komentarz: