Wczorajsza Ewangelia i dzisiejsze pierwsze czytanie rezonują we mnie
niezgodą na obecne tak zwane „nastroje społeczne”. Mierzi mnie, że podkreśla
się wyłącznie „kłopoty z migrantami”, a nie pisze się o tak wielu, którzy
spokojnie i od lat żyją pośród nas. Pracują i mają szacunek do wszystkiego, co
polskie. Nie, nie jestem ślepcem. Zdaję sobie sprawę z trudności. Może nawet
bardziej niż wielu „wiedzących”. Obserwowałem te trudności z bliska zarówno w
Irlandii jak i w USA. Ale czytam właśnie książkę Pawła Lisickiego „Luter.
Ciemna strona rewolucji”, znakomitą zresztą. I trzeźwi mnie niezwykle w
perspektywie manipulacji emocjami społecznymi. Nabieram przekonania, że wciąż
podkręcane emocje znajdą wreszcie ujście. Czy to migranci, czy księża, czy
politycy z opcji przeciwnej – ktoś dostanie po pysku. A może tak mocno, że się już
nie podniesie. Nienawiść zawsze przynosi śmierć i zniszczenie. Jeśli nie
zaczniemy żyć Ewangelią, wszyscy, my, nie jacyś mityczni „oni”, efekty będą
bardzo bolesne. A „sprawiedliwi” będą musieli patrzeć na siebie w lustrze –
niczym kapłan i lewita, którzy woleli nie widzieć. Modlę się o pokój. Dawno tak
mocno się o pokój nie modliłem…
Próbuję odpocząć. Całkiem dobrze mi idzie. Śpię, czytam, spaceruję. Wśród
przyjaciół. Czego chcieć więcej? Jestem w Bytomiu, w gościnnym domu księży
werbistów, gdzie spędzę pierwszą część mojego urlopu. Przy okazji zostałem
zaproszony do wygłoszenia słowa Bożego podczas niedzielnego odpustu ku czci
świętej Małgorzaty, patronki tej parafii. A to dla mnie zawsze radość.
Oczywiście mój urlop będzie krótszy niż zakładałem. Wszystkiemu winien mój
brak asertywności, a może po prostu miłość do Pana i posługi, którą mi zlecił.
Nadrobię to w sierpniu. Jest tam kilka dni, które dokleję do drugiej części
urlopu. A krócej, bo?.. Tuż po rekolekcjach dla sióstr w Polanicy Zdrój,
zadzwonił do mnie o. Kamil, wiceprowincjał ojców sercanów białych, który
siedział obok mnie na uroczystym obiedzie z okazji ślubów wieczystych s.
Judyty, które wieńczyły nasze rekolekcje. Otóż o. Kamil przedstawił sytuację –
ojcze Michale, nasz rekolekcjonista tegoroczny, poważnie chory kapłan, jednak
nie zdoła wygłosić dla nas rekolekcji – pomóż… No i tym sposobem 22 lipca udaję
się ponownie do Polanicy Zdrój, tym razem głosić słowo sercanom białym. Niech
się dzieje Boże dzieło. Póki nogi noszą…
A u nas lipiec miesza się z październikiem i dzień do dnia niepodobny. Poza
Lutrem zgłębiam poezję, dramaty i prozę Różewicza oraz „Paragraf 22” Hellera.
Dobry początek literackiego urlopu…
Dziękuję za to rozważanie-bardzo mnie zatrzymało..
OdpowiedzUsuń...Wystąpmy przeciw nim jeszcze zanim zamieszkają w naszym kraju...
...człowiek jest człowiekiem...
...Niczym więcej i niczym mniej..
🙏