zdj:flickr/Pat World/Lic CC
(Mk
7,1-8.14-15.21-23)
Zebrali
się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli
z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali
posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze
bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie
jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I
/gdy wrócą/ z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest
jeszcze wiele innych /zwyczajów/, które przejęli i których
przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń
miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie:
Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych,
lecz jedzą nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok
Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud
czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci
Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście
przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, /dokonujecie
obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy
czynicie/. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego:
Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz
w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z
człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z
serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże,
zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp,
wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z
wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.
Mili Moi...
Mogę dziś z pełną odpowiedzialnością
powiedzieć, że jestem zmęczony... :) Msze po polsku, ale tuż po
ostatniej w kościele szybki przejazd na urokliwą polankę Holy
Ghost, gdzie sprawowałem kolejną Mszę, tym razem polową, z okazji
Dożynek. Po niej równie szybki powrót, żeby spotkać się z
małżeństwami, które przybyły dziś z Pennsylvanii, aby omówić
szczegóły rekolekcji dla małżeństw, które będziemy wspólnie
prowadzić w październiku. Piękni ludzie... Wielki potencjał i
taki żar miłości gotowej do służby. Spędziliśmy kilka miesięcy
temu wspólny weekend, kiedy ja sam byłem uczestnikiem rekolekcji,
które wówczas oni prowadzili. Słuchałem ich wówczas z otwartą
buzią... Dziś zresztą też... Jak to dobrze spotykać ciągle
ludzi, którym się jeszcze coś chce i którzy poznawszy Boga,
odczytują jego natchnienia – w jaki sposób nieść Go innym... A
po zakończonym spotkaniu kolejny kurs i powrót na Dożynki, żeby
jeszcze chwilę pobyć wśród ludzi, z których wielu to nasi
parafianie. Tam też miłe spotkanie... Człowiek, który dwa
miesiące temu przeprowadził się na nasz teren spod Toronto.
Wspaniała rozmowa. Inteligencja. Kultura. A może i współpraca
przy przebudowie naszej strony parafialnej. Co ciekawe spotkaliśmy
się dwa dni temu nad morzem, ale minęliśmy się grzeczni
pozdrawiając, a dziś była okazja pogawędzić dłużej. Sporo
ciekawych i zbieżnych obserwacji... Nowy parafianin.
A Słowo
mnie dziś skupiło na wysiłkach demona, które wkłada on w oderwanie nas od Bożego Prawa. Zwykle czyni to w sposób dość toporny i
prymitywny, ale niestety skuteczny. Częstokroć ukazuje Boże Prawo
jako niezliczoną ilość drobiazgowych przepisów, których
przeciętny Kowalski (żeby nie powiedzieć Nowak) nie jest w stanie
zachować. Cała ta drobiazgowość staje się ogromnym ciężarem,
który trzeba z siebie zrzucić w imię ludzkiej wolności. Wszak
chcemy żyć pełnią życia, nie życzymy sobie, żeby ktoś nami
dyrygował, czy rozporządzał. A zatem sami zaczynamy wybierać z
tego Prawa to, co będziemy zachowywać. Wszak każdy jest najlepszym
ekspertem w dziedzinie swojego życia i wie najlepiej co jest mu
potrzebne. Pozwólmy więc ludziom decydować, które przykazania są
słuszne, a które nie...
Płytkie to i prowadzące do
szalenie bolesnych konsekwencji. Ale nad nimi można tylko z bólem
pokiwać głową. Biedne dziesięcioletnie dziecko, które ginie z
ręki szaleńca... Biedni imigranci, których ciała znaleziono w
ciężarówce... Ale żeby wiązać to z odrzuceniem Bożego Prawa???
No jakże to tak??? Przecież ludzie są mądrzy i nie potrzebują
żadnego pouczenia... Wiedzą co czynić należy... A to anomalia,
margines...
Czyżby??? Wielka iluzja demona jest czymś w co
łatwiej uwierzyć, niż w Prawo Boga, które domaga się ludzkiej
dojrzałości, powściągliwości, które jest wychowawcą ludzi
mądrych i... niebezpiecznych dla demona, bo zdolnych podjąć z nim
walkę... Ale uległość Jego prawu domaga się zaufania i pokory,
kształtowania sumienia według Jego Słowa. A to już postawa daleka
od tak często spotykanej dziś schizofrenii duchowej...
Na
czym ona polega...? Ano na tym, że katolik jest zdolny w niedzielę
swoimi ustami wyznawać wiarę w Boga i wielbić Go, a nawet
przyjmować do swojego serca, ale już w poniedziałek, u cioci na
imieninach, będzie dowodził, że aborcja jest prawem kobiety,
podobnie jak małżeństwo prawem geja, który przecież kocha jak
każdy inny... Te same usta... To samo serce... Ten sam
człowiek...
Wybór... Decyzja... Konsekwencja...
Albo
noszę w sobie źródło wody żywej...
Albo szambo, pełne smrodu i brzydoty...
Albo szambo, pełne smrodu i brzydoty...
A połączyć ich nijak się
nie da...