zdj:flickr/Hernán Piñera/Lic CC
Mt 11, 25-30
W owym
czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i
ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je
prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał
Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna,
tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy
utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na
siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie
ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię
lekkie".
Mili Moi...
No i wczoraj kolejny amerykański "pierwszy raz". Tym razem pierwszy raz pojechałem na lotnisko, żeby odebrać Beatę, która przybyła do mnie w odwiedziny z Warszawy. Obawiałem się nieco jak poradzę sobie przy lotnisku, ale wszystko dobrze oznaczone, a i ja jakiś spokojny zupełnie i bez żadnych komplikacji wszystko się udało.
A zatem gość w dom, Bóg w dom... Z Beatą zwiedzaliśmy już urokliwą Maltę, bo poznaliśmy się na kursie językowym na tej wyspie właśnie, a że Polaków w naszej szkole było niewielu, to wzięliśmy do naszej kompani jeszcze Zoltana (Węgry) i Zdenka (Czechy), którzy jako Słowianie mogli nas lepiej zrozumieć :) I to był piękny czas... Teraz będziemy zwiedzać Amerykę, choć już bez naszych uroczych towarzyszy... Dziś pierwsza wizyta w Nowym Jorku, odciski na stopach, ale również cudowna pogoda, wiele miłych wrażeń i spotkań z rodakami, którzy nas chętnie zaczepiali...
Ukojenie dla dusz waszych... Widzę to na co dzień. Czas spowiedzi generalnych, które dokonują się podczas naszych rekolekcji uzmysławia mi na nowo, że Pan, który dokonuje uwolnienia od grzechu, częstokroć potwierdza to uzdrowieniem fizycznym takiej, czy innej dolegliwości, ale nade wszystko przywraca pokój. Jak dobrze patrzeć na ludzi, którzy znów osiągają równowagę, a jednocześnie mówią - ojcze, ja już nie chcę nigdy wrócić tam, gdzie byłem... I wierzę im...
Grzech jest tym, co odbiera pokój naszym sercom. Przede wszystkim grzech. Pewnie dlatego święty nasz ojciec Franciszek mawiał - bracie, jeśli jesteś smutny, idź do spowiedzi... Kiedyś święci wierzyli w proste rozwiązania. Bo rozumieli, że i przyczyny są proste. Odkąd człek zaczął komplikować wszystko swoimi naukowymi wynurzeniami, okazuje się, że to, co proste nie sprawdza się, bo człek jest bytem niesłychanie skomplikowanym... Człek może i tak... Ale grzech, który go zniewala już nie... To niesłychanie prosty, zabójczy plan demona... A spowiedź, zwłaszcza taka wytęskniona, wyczekana, dobrze przygotowana i głęboko przeżyta, ze świadomością tego, z Kim się spotykam, jest prostym rozwiązaniem tej prostej pułapki...
Ukojenie duszy... Też go potrzebujesz? Wyrzuć stamtąd grzech... Znajdź księdza i powiedz mu o wszystkim. On będzie wiedział co z tym zrobić... A ty usłyszysz piękne słowa jego modlitwy - niech Pan udzieli ci przebaczenia i pokoju... A potem - i ja odpuszczam tobie grzechy... Usłysz. Uwierz. Żyj.
Mili Moi...
No i wczoraj kolejny amerykański "pierwszy raz". Tym razem pierwszy raz pojechałem na lotnisko, żeby odebrać Beatę, która przybyła do mnie w odwiedziny z Warszawy. Obawiałem się nieco jak poradzę sobie przy lotnisku, ale wszystko dobrze oznaczone, a i ja jakiś spokojny zupełnie i bez żadnych komplikacji wszystko się udało.
A zatem gość w dom, Bóg w dom... Z Beatą zwiedzaliśmy już urokliwą Maltę, bo poznaliśmy się na kursie językowym na tej wyspie właśnie, a że Polaków w naszej szkole było niewielu, to wzięliśmy do naszej kompani jeszcze Zoltana (Węgry) i Zdenka (Czechy), którzy jako Słowianie mogli nas lepiej zrozumieć :) I to był piękny czas... Teraz będziemy zwiedzać Amerykę, choć już bez naszych uroczych towarzyszy... Dziś pierwsza wizyta w Nowym Jorku, odciski na stopach, ale również cudowna pogoda, wiele miłych wrażeń i spotkań z rodakami, którzy nas chętnie zaczepiali...
Ukojenie dla dusz waszych... Widzę to na co dzień. Czas spowiedzi generalnych, które dokonują się podczas naszych rekolekcji uzmysławia mi na nowo, że Pan, który dokonuje uwolnienia od grzechu, częstokroć potwierdza to uzdrowieniem fizycznym takiej, czy innej dolegliwości, ale nade wszystko przywraca pokój. Jak dobrze patrzeć na ludzi, którzy znów osiągają równowagę, a jednocześnie mówią - ojcze, ja już nie chcę nigdy wrócić tam, gdzie byłem... I wierzę im...
Grzech jest tym, co odbiera pokój naszym sercom. Przede wszystkim grzech. Pewnie dlatego święty nasz ojciec Franciszek mawiał - bracie, jeśli jesteś smutny, idź do spowiedzi... Kiedyś święci wierzyli w proste rozwiązania. Bo rozumieli, że i przyczyny są proste. Odkąd człek zaczął komplikować wszystko swoimi naukowymi wynurzeniami, okazuje się, że to, co proste nie sprawdza się, bo człek jest bytem niesłychanie skomplikowanym... Człek może i tak... Ale grzech, który go zniewala już nie... To niesłychanie prosty, zabójczy plan demona... A spowiedź, zwłaszcza taka wytęskniona, wyczekana, dobrze przygotowana i głęboko przeżyta, ze świadomością tego, z Kim się spotykam, jest prostym rozwiązaniem tej prostej pułapki...
Ukojenie duszy... Też go potrzebujesz? Wyrzuć stamtąd grzech... Znajdź księdza i powiedz mu o wszystkim. On będzie wiedział co z tym zrobić... A ty usłyszysz piękne słowa jego modlitwy - niech Pan udzieli ci przebaczenia i pokoju... A potem - i ja odpuszczam tobie grzechy... Usłysz. Uwierz. Żyj.